Bajka o sasance otwartej
Pewnego razu w ciepły wiosenny dzień, nie spiesząc się wcale, szedł sobie ślimak. Szedł on, pod drzewko na skraj lasu sosnowego do swojego ulubionego, najbardziej ulubionego miejsca pod słońcem. W tym miejscu znajdował się kamyk, który miał w sobie małą jamkę, a w nią nasz ulubiony ślimak uwielbiał się chować.
Zatem nasz ślimak wędrował do swojego kamyka. Był tam już nie jeden raz i zawsze jego miejsce wyglądało tak samo. Identycznie co roku. Sosnowy las roztaczał się, gdzie okiem sięgnąć. Poza tym rosły tam jeszcze borówki, które przez wszystkich nazywane są jagodami, dwie kępki mchu, od czasu do czasu przelatywał motylek, czasem sarna stanęła obok, rzadziej w to miejsce przykicał zając. A poza tym nic się nie działo. Tak właśnie wyglądało ulubione miejsce naszego ślimaka, do którego szedł powoli i nie mógł się już doczekać odpoczynku przy swoim ukochanym kamieniu.
Cel jego wędrówki był już tuż tuż. Jeszcze pięć minut , no może sześć i nasz ślimaczek wreszcie dotrze na miejsce.
Jest!...jest! Wreszcie ujrzał przed sobą znajomo wyglądający las.
Ale zaraz zaraz...coś tu jest nie tak.
- Sosny- rozejrzał się wkoło-są.
- Mech- jedna kępka, druga kępka- obie są.
- Kamyk jest.
- Borówki – obecne...a to co?!
Coś na niego patrzy! Ma małą żółtą głowę, a wkoło kołnierz- duży i fioletowy, tak jakby zrobiony z 6 trójkątów...niebywałe.
Przyjrzał się bliżej...podszedł ostrożnie... czułki wystawił i chciał sprawdzić co to jest.
Był coraz bliżej, a to coś stało i nie ruszało się ani trochę. Zatem nasz ślimak nabrał odwagi i tak już blisko podszedł, że był już pewny, prawie na 100%, że to musi być jakaś roślinka. Ostrożnie zbliżył się do niej i wtem usłyszał cichutki głosik:
- Dzień dobry, nazywam się sasanka.
- Anka? nazywasz się Anka?
Sasanka zaśmiała się łagodnie i jeszcze raz delikatnie powiedziała:
-Nazywam się Sasanka.
-Aha, sasanka, jak ładnie, naprawdę, bardzo ładnie, ale muszę przyznać, że ja tu czegoś nie rozumiem. Znam to miejsce dokładnie i byłem tu miesiąc temu, kiedy pierwsze promyki słońca ogrzały ziemie, a ciebie tu nie było!
-Zgada się, ja wyrastam troszeczkę później, ale na tyle wcześnie, że drzewa jeszcze nie mają listków, a ja już pięknie kwitnę. Pojawiam się wcześnie i jak tylko moje płatki opadną, bardzo ciężko mnie zobaczyć, zatem nacieszyć się moim widokiem można tylko wiosną.
-A czy można zabrać Cię do domu? Żeby cieszyć się tobą dłużej w bukieciku?
-O nie, nie można. Jest nas tak mało, że jesteśmy pod ochroną, a to oznacza, że nie wolno nigdy, przenigdy nas zrywać. Teraz będziemy po prostu sąsiadami mój drogi ślimaku. Co Ty na to? Będziemy sobie odpoczywać wśród tych pięknych jagód- powiedziała sasanka.
- Sasanko, te jagody o których mówisz, tak naprawdę nazywają się borówki, borówki czernice.
- Borówki?- zdziwiła się sasanka- ale przecież borówki są czerwone.
- Tak, masz rację, są też czerwone, troszeczkę mniejsze i noszą nazwę podobną, bo też są to borówki, tylko, że brusznice…
W ten sposób ślimak zaprzyjaźnił się z sasanką i od tej pory codziennie rozmawiali sobie o tym, co w lesie słychać.