Lista aktualności Lista aktualności

Bajka o głuszcu

Bór sosnowy pomału budził się ze snu i oczekiwał na pierwsze promienie kwietniowego poranka. Gałęzie wielkiej sosny kołysały się z lekka na delikatnym wietrze. Na jednym z takich konarów noc spędził pan Głuszec. Nie należał do śpiochów, a tym bardziej w czasie wiosny, kiedy jego głównym zajęciem było zaimponowaniem pani Głuszec. Poprawił pióra, rozejrzał się wkoło:

- Tak, za chwilę wzejdzie słońce, to doskonały czas, żeby zacząć.

Po tych słowach stanął dumnie na gałęzi, która w blasku pierwszych promieni słońca nabierała coraz to intensywniejszych kolorów, z każdą chwilą gubiła szarości, które przekształcały się w  piękny rudy odcień.

Nasz głuszec rozłożył dumnie swój ogon, który teraz przypominał piękny czarny wachlarz. Uniósł wysoko głowę, prężąc się okazale, skrzydła opuścił  lekko w dół i zaczął. Jego pieśń niosła się po lesie. Brzmiała tak, jakby ktoś szybciutko uderzał jednym patykiem  o drugi albo też dwoma kamykami stukając i trąc na przemian.

No dobrze, zapytacie, tylko dlaczego ptak, który wykonuje takie piękne przedstawienia, śpiewa piękne pieśni, nazywany jest głuszcem.

Dzieje się tak dlatego, że nasz bohater podczas każdej swojej pieśni, w trakcie kilku ostatnich sekund przestaje słyszeć cokolwiek. Zwyczajnie głuchnie. Trwa to chwilę i zaraz potem na powrót wszystko słyszy.

- Ależ się dzisiaj naśpiewałem! Prawie 150 razy tę samą pieśń – powiedział głuszec – sam już nie wiem co w tym momencie odczuwam bardziej: zadowolenie z siebie czy głód.

Nie myśląc wiele, rozprostował skrzydła, sfrunął z sosny na dno lasu i krocząc pomiędzy krzaczkami borówek skubał młode pączki liści.

- Śpiew śpiewem, ale najeść się trzeba – powiedział głuszec.

Po całym dniu spędzonym na szukaniu przekąsek, wróci znów na swoje ulubione drzewo, gdzie spędzi noc. A rankiem po Puszczy Piskiej znów zacznie roznosić się echo pieśni głuszca.

Materiały do pobrania